Beza. Beza? Beza!!

Moje pierwsze w życiu podejście do bezy. Zawsze przerażała mnie ilość białek jakie są potrzebne no i marnowanie reszty jajka! Toż to zbrodnia. Więc jak już przepis na bezę znalazłam o tu, wiem wiem znowu z tej strony co ja poradzę, zaczęłam szukać przepisu na coś z samych żółtek. Znalazłam ale o tym innym razem.

Jakiś tydzień po zrobieniu oglądałam na BBC jeden z wielu programów kulinarnych i tam dowiedziałam się jaka beza jest zdradliwa! U mnie jedyny mankament to jak zwykle piekarnik! Ja się z nim wykończę!! Jedyne co mnie pociesza to zasłyszana gdzieś opinia że najlepsze drożdżówki wychodzą w tych starych gazowych trupach :) Nieocenioną pomocą tej tez mój nowy nabytek, malakser!! Zakochałam się w nim i pomimo że kosztował sporą część mojej pensji nie żałuje że go kupiłam!

Składniki:

- 6 białek

- 360g cukru

- 500g śmietany kremówki

- 250g serka mascarpone

- 500g truskawek (u mnie były mrożone)

- szczypta soli

- 1 łyżka cukru wanilinowego

Mam tylko jedną blachę(!) więc musiałam rozdzielić pieczenie spodów na dwa etapy zajęło to sporo czasu. Połowę białek ubijamy na pianę nie koniecznie sztywną a następnie stopniowo dosypujemy połowę cukru. Miksujemy aż masa nabierze białego błyszczącego koloru. W tym czasie na papierze do pieczenia odrysowujemy okrąg mniej więcej o średnicy 25 -27 cm. A piekarnik rozgrzewany do 180 stopni C. Masę przekładamy na papier starając się aby brzegi były wyższe niż środek. Zmieszamy ciepło do 150 stopni i wrzucamy beze do piekarnika na 30 minut, po tym czasie wyłączamy gaz i zostawiamy beze do ostygnięcia kolejne 30 minut. Teraz powtarzamy to samo z reszta białek i cukru. 

Zabieramy się za krem. Śmietanę ubijamy tez tak prawie na sztywno i dodajemy serek mascarpone  oraz cukier wanilinowy. Miksujemy tak aż masa będzie gładka i puszysta. 

Na jeden ze spodów wykładamy połowę truskawek potem krem i znowu owoce, wszystko przykrywamy drugim spodem bezowym i do lodówy na kilka godzin.