Siedzenie w kuchni i mieszanie w garnku bardzo mnie relaksuje. Miałam ciężki tydzień, wiec pulpety stały się terapią kojąca nerwy w piątkowy wieczór. Polecam każdemu komu znudziły się w wersji tradycyjnej, dla mnie świetne urozmaicenie. Przepis zaczerpnięty z magicznych planszy przychodzących pocztą :)
Składniki:
- 2 cebule
- 2 łyżki oliwy
- 50dag mięsa mielonego (w przepisie jest mieszane ale proponuje to które lubicie najbardziej)
- 1 ząbek czosnku
- 1 pęczek natki pietruszki
- 1 jajko
- 3 łyżki tartej bułki
- szczypta słodkiej papryki
- 15 dag pieczarek (u mnie było więcej)
- 6 łyżek wytrawnego białego wina
- 1 szklanka rosołku wołowego
- 100g śmietanki (w tych przepisach rzadko napisane jest ile ma być procent, bierzcie tą która najlepiej wam się sprawdza)
- 1/2 cytryny na sok
- 40 dag ulubionego makaronu (byle nie nitki ;) )
Na jednej łyżce oliwy zeszklić drobno posiekaną 1 cebulę. Następnie dodać do mięsa i wymieszać. Czosnek wycisnąć przez praskę do mięsa. Opłukaną natkę drobno siekamy i połowę dodajemy do mięsa razem z jajkiem i bułką tartą. Przyprawiamy solą, pieprzem i papryką. Mieszamy i formujemy klopsiki. Ja usmażyłam je od razu i czekały sobie na ręczniku papierowym ale oryginalnie w przepisie jest aby włożyć je surowe bezpośrednio do sosu. Ja takiego morderstwa na mięsie jak i na sosie nie dokonam.
Klopsy odpoczywają, więc pieczarki oczyszczamy i kroimy w plasterki. Drugą cebule również drobno kroimy i szklimy na jednej łyżce oliwy razem z pieczarkami na tej samej patelni ze smażenia mięsa. Podlewamy winem, rosołkiem i śmietaną i doprowadzamy do zagotowania. Dodajemy klopsy i gotujemy pod przykryciem na małym ogniu około 20 minut. Które to w sam raz można sprzeniewierzyć na ugotowanie makaronu. Po odcedzeniu makaronu, sos doprawiamy solą pieprzem i sokiem z cytryny. Klopsy podajemy na makaronie i posypujemy pozostałą pietruszką.
W moim wykonaniu pietruszka znajdowała się tylko w klopsach i tylko taka jej formę jestem w stanie zjeść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz